Piękno „brzydkich” zwierząt - z twórcami filmu „Palec śmierci” rozmawia Kuba Armata
Z Mazarine Miloudi, Melanie Levaux, Pauline Mahieu, Oriane Gros i Sebastienem Pagesem, z twórcami filmu „Palec śmierci”, który nagrodzony został Marcinkiem podczas 39. Ale Kino!, rozmawia Kuba Armata.
Kuba Armata: „Palec śmierci” to efektowna proekologiczna animacja, w której na przestrzeni ledwie kilku minut podejmujecie ważne w kontekście naszej planety problemy. Skąd ten pomysł?
Twórcy filmu: Zaczęło się od dwóch tematów, które bardzo nas interesowały. Jednym z nich był problem ekologii, drugi z kolei wiązał się z tym, że coraz więcej gatunków zwierząt bezpowrotnie znika z naszej planety. Myśleliśmy o filmie, który poruszy widzów, ale też pobudzi ich do jakiejś refleksji w tej kwestii. W procesie researchu postanowiliśmy się skupić na tym drugim problemie, a konkretnie na „brzydkich” zwierzętach, którymi nikt się specjalnie nie interesuje. Nie są na tyle atrakcyjne, by zaistniały w przestrzeni publicznej. Tym sposobem odkryliśmy palczaka madagaskarskiego. Ten ssak charakteryzuje się długim, nitkowatym palcem, wokół którego powstała osobliwa wyspiarska legenda. Skoro to zwierzę wybraliśmy na bohatera filmu, naturalne było, że akcja rozgrywać się musi na Madagaskarze, czyli w miejscu, gdzie ono występuje. Samą wyspę bardzo dotyka inny poważny problem ekologiczny, jakim jest masowa wycinka lasów. To kolejna rzecz, o jakiej postanowiliśmy opowiedzieć.
Czy te tematy i wszelkie ich konsekwencje są dla was istotne nie tylko z perspektywy reżyserów, animatorów, ale po prostu – młodych ludzi?
Dokładnie tak jest. W pewnym sensie można do nich podchodzić jak do pewnego rodzaju dziejowej niesprawiedliwości. Przecież to właśnie na młodych spadnie ciężar katastrofalnych konsekwencji wstrząsów klimatycznych, będących wynikiem nierozważnych działań starszych pokoleń. Młodzi ludzie będą musieli walczyć o uratowanie tego, co pozostało jeszcze do uratowania. Muszą też nauczyć się żyć w zmieniającym się coraz szybciej świecie. Chcieliśmy jednak, by z „Palca śmierci” wypływała nadzieja. Młode pokolenia stanowią przyszłość tego świata, więc nadzieja to ostatnia rzecz, jaką mogą stracić.
Wspomnieliście o miejscu akcji animacji, jakim jest Madagaskar. Wyspa na Oceanie Indyjskim, spopularyzowana w dużej mierze za sprawą uwielbianej przez młodych widzów serii animowanej.
Założenie, by akcja rozgrywała się właśnie tam, związane jest przede wszystkim z faktem, że to miejsce, gdzie zamieszkuje palczak. Co więcej, to wyjątkowe tereny w kontekście endemicznej fauny i flory, a na odkryciu ich w większym wymiarze także nam zależało. Opowiadaną historię osadziliśmy w północno-wschodniej części wyspy, gdzie można znaleźć wiele bardzo interesujących gatunków roślin. Wśród nich: orchidee, pielgrzan madagaskarski czy dypsis. „Palec śmierci” to też zachęta do tego, by je lepiej poznać. Ostatni powód jest nieco mniej optymistyczny, czyli problem wylesiania, o którym już wspomnieliśmy.
Muszę przyznać, że to właśnie za sprawą waszego filmu po raz pierwszy usłyszałem o palczaku i ciekawej legendzie z nim związanej. Czy traktujecie ten gatunek jako pewnego rodzaju symbol większego problemu, z jakim się dzisiaj zmagamy?
Sami poznaliśmy palczaka za sprawą dokumentacji, którą robiliśmy na potrzeby filmu. Byliśmy zaintrygowani i wzruszeni tą ciekawą, choć nieco smutną historią. Od razu pomyśleliśmy, że może to być symbol nie tylko problemu deregulacji klimatu, ale również niesprawiedliwości oraz krzywd, jakie ludzie wyrządzają zwierzętom. Widzieliśmy również w palczaku reprezentanta gatunków, które są totalnie pomijane przez człowieka, przez co znikają z naszej planety, a my pozostajemy na to obojętni. Od samego początku było zatem dla nas jasne, że palczak będzie rodzajem symbolu, i to na wielu różnych płaszczyznach.
Kiedy myślicie o przyszłości naszej planety w kontekście zagadnień, jakie zdecydowaliście się podjąć w swoim filmie, jesteście optymistami czy raczej pesymistami?
Mimo wszystko staramy się podchodzić do sprawy optymistycznie. Z pewnością jest wiele problemów związanych z naszym środowiskiem, gdzie na działania może być już za późno, jednak uważamy, że zmiany nie tylko powinny, ale muszą zostać wprowadzone. Wciąż jest nadzieja na zbudowanie lepszej przyszłości dla kolejnych pokoleń.
Czy filmy, nawet te trwające kilka minut, jak „Palec śmierci”, mają moc zmieniania rzeczywistości bądź podnoszenia jakiejś większej społecznej dyskusji na dany temat?
Zupełnie jak w tej opowieści o kolibrze – nawet coś najmniejszego może przynieść jakąś zmianę dla świata. Im bardziej ludzie są otoczeni literaturą, filmami, informacjami na jakiś temat, tym bardziej będą świadomi rzeczywistości, w jakiej funkcjonują, i problemów, z którymi ona musi się zmagać. Mogą na ten podstawie zmienić swój punkt widzenia, a od tego do czynów już niewielki krok.
Myślicie, że natura i zwierzęta mogą dla nas być dobrym nauczycielem?
Z pewnością. Wiele możemy się nauczyć od naszego środowiska – innych zwierząt, natury. Człowiek nie jest centrum wszystkiego, nie jest wszechmocny. Doszedł w samozagładzie na sam kraniec przepaści. Do punktu, z którego nie ma powrotu. Żeby ocalić to, co się jeszcze da, musi posiąść wiedzę o ekosystemach, równowadze w przyrodzie. Wszystko po to, by żyło mu się nieco spokojniej i przede wszystkim by się odbywało to w mniej destrukcyjny niż dotychczas sposób.
Film zrealizowany został jako współpraca grupy studentów. Jak wyglądało to w praktyce?
Aż do marca 2020 roku pracowaliśmy nad tym w szkole pod czujnym okiem naszych opiekunów. Podzieliliśmy pracę nad filmem według umiejętności i zainteresowań. Potem niestety zaczęła się pandemia, przez co musieliśmy nieco improwizować i w efekcie dokończyć film, pracując zdalnie w trakcie lockdownu. Zależało nam na tym, by jak najpełniej przekazać przesłanie, które od początku nam towarzyszyło. By publiczność całkowicie zanurzyła się w pokazywanym przez nas świecie.
Co pociąga was w animacji jako formie filmowej?
To idealna forma, aby przemówić do dzieci, ale również do dorosłych, tak by naprawdę zanurzyli się i oddali opowieści oraz tematom, o których twórcy chcą porozmawiać. To świetny sposób, by dyskutować o poważnych problemach za pomocą stosunkowo lekkiej formy. Tak, by edukować, dawać nadzieję, ale i rozrywkę w tym samym czasie.
Rozmawiał Kuba Armata