Jak nie spełnić wszystkich marzeń - Barbara Kowalewska o "Angel" i "Moja mama gorylica"
W dwóch filmach dla starszych dzieci – „Angel” i „Moja mama gorylica” – pojawia się motyw dziecięcych marzeń i rozczarowania. Inaczej niż byśmy myśleli. O filmach z programu Ale Kino! pisze Barbara Kowalewska.
Dzieci marzą i całe szczęście, że mają taką zdolność. Pomaga im to żyć, budować motywację i pokonywać trudności. Ale… Twórcy „Angel” i „Mojej mamy gorylicy” w niekonwencjonalny sposób podjęli temat pragnień – tych spełnionych i tych niedających się zrealizować. Mieć wszystko, czego się zapragnie, okazuje się przekleństwem, a akceptacja rozczarowania może prowadzić do odkrycia, że oto dostaliśmy od życia prezent, którego się nie spodziewaliśmy.
Marzyć hurtem
Aniela i Kasia są przyjaciółkami od wczesnego dzieciństwa. To, co pragną razem zrobić, zapisują w specjalnym notatniku. Pewnego dnia, po serii porażek, Aniela niespodziewanie wchodzi w posiadanie czarodziejskiego zegarka i odkrywa, że dzięki niemu może spełniać swoje najdziwniejsze życzenia. Dzieje się to na zasadzie „złotej rybki” – wystarczy wypowiedzieć głośno pragnienie, trzymając w ręku zegarek. Działa on jednak wyłącznie, gdy posługuje się nim Aniela. Po serii zrealizowanych wymyślnych życzeń, przychodzą kłopoty. Najpierw przyjaciółka nadużywa Anieli do spełniania swoich życzeń, potem, gdy Aniela odkrywa przed klasą swój sekret, staje się zakładniczką marzeń swoich koleżanek i kolegów. Żeby zaskarbić sobie ich łaski, zaspokaja ich życzenia niemal na skalę fabryczną. I czuje się coraz bardziej nieszczęśliwa, bo w międzyczasie, w złości, życzyła sobie czegoś przykrego dla swojej przyjaciółki Kasi. Kiedy do Anieli dociera, że tak naprawdę, to odzyskanie tej przyjaźni jest jej największym marzeniem, okazuje się to dużo trudniejsze niż życzenie sobie stu pudełek z pizzą.
Ta straszna pani mnie zje
Ośmioletnia Jonna mieszka w domu dziecka i jak wiele innych dzieci chciałaby, żeby ktoś ją zabrał do swojego domu. Długo to się nie dzieje, aż w końcu po dziewczynkę przybywa pewna pani, tyle że… ta pani jest straszną gorylicą. Jonna czeka zrezygnowana, że lada chwila zostanie przez nią zjedzona. Tymczasem gorylica umie mówić, zamiast zjeść Jonnę, gotuje jej i opowiada zabawne i ciekawe historie. Ponadto czyta książki. Potrafi też być całkiem szalona! I chociaż mieszka na złomowisku z wychodkiem, a Jonna zamiast łóżka ma hamak, rozczarowanie stopniowo zamienia się w przygodę życia. Gorylica okazuje się być uosobieniem dobroci i dzień po dniu buduje z dziewczynką relację, której adoptowane dziecko naprawdę potrzebuje. Opowiada jej często, że zanim odnalazła Jonnę, „siedziała sama pod Małpią Gwiazdą i marzyła, żeby mieć dziecko” i w końcu to właśnie ją znalazła. A gdy trzeba wybrać między zachowaniem dobytku a dziewczynką, gorylica nie wacha się i wybiera człowieka. To motyw dający nam, ludziom, wiele do myślenia: czy my zrobilibyśmy to samo dla drugiego? A dla „mniejszych braci” – zwierząt?
Usiąść pod Małpią Gwiazdą
Oba filmy polecam – przekazy w nich zawarte sprzyjają dojrzewaniu dziecka. Od stanu, w którym świat jest przez nie postrzegany jak „złota rybka”, spełniająca wszystkie zachcianki po ten, w którym pragnienia „ogląda się”, wybiera i rozumie ich cenę. W obu pojawiają się czarne charaktery, z którymi wygrać można nie poprzez spełnianie swoich życzeń, ale właśnie przez umiejętność rezygnacji z nich. Dzieci dostaną tu mądry przekaz: o smutku spełnionych baśni i o radości kryjącej się w tle rozczarowania. I jeszcze – w sposób realistyczny i niepretensjonalny przekazano młodym widzom prawdę o tym, że zachcianki materialne nie dają radości, a ciepła relacja z drugim człowiekiem (a także ze zwierzęciem – w końcu mama Jonny to gorylica) jest tym, czego naprawdę potrzebujemy. Zapraszam więc rodziców i dzieci, by usiedli razem pod Małpią Gwiazdą.
Barbara Kowalewska
„Angel” (Holandia 2020), scen. Ellen Barendregt, reż. Dennis Bots
“Moja mama gorylica” (Szwecja 2021), scen. Janne Vierth, reż. Linda Hambäck