Magiczny dom na przylądku

„The House of the Lost on the Cape“, reż. Shinya Kawatsura (Japonia, 2021). Nowy film w dorobku doświadczonego japońskiego twórcy, skupiającego się dotąd raczej na formie telewizyjnej anime. W pełnym metrażu przedstawia historię mającą swe źródło w wydarzeniach z 2011 roku, kiedy trzęsienie ziemi i fale tsunami pochłonęły w Japonii tysiące istnień. Ale obraz ten nie jest tylko dramatem obyczajowym, lecz także utworem fantasy, odwołującym się do wierzeń, tradycji i religii tego kraju, w tym istnienia domów, w których pobyt pozwala odbudować siły psychiczne i życiowe poprzez otwarcie się na wymiar metafizyczny czy wręcz magiczny. Dzieło Kawatsury można czytać intertekstualnie – będą w nim widoczne echa „Jasia i Małgosi”, „Opowieści z Narnii” i oczywiście filmów Hayao Miyazakiego, a także twórczości Diany Wynne Jones, z której ten ostatni czerpał. Nad tym artystycznym powinowactwem góruje jednak prawdziwie humanistyczne przesłanie filmu.